czwartek, 31 lipca 2014

Razem

Czy zastanawialiście się kiedyś, co oznacza słowo RAZEM? Ale tak naprawdę, głęboko: co ono oznacza? Zamknijcie oczy i pomyślcie. "Ty i ja"? "Ja i on"? Czy może "my"? I jaka jest różnica?

Do Jabłonkowa zjechaliśmy się jak zwykle - zewsząd, ciekawi, co będzie i jak. Całujemy "stare" twarze, witamy serdecznie "nowe". Rodzina EDI'ego. Jak zwykle.

A potem... w góry i integracja (pierwsze letnie wejście na Girową z akcesoriami), a potem warsztaty, a nazajutrz...

...jesteś gorol? To zbuduj w deszczu parę chałup, rozstaw namioty, stoły i ławki dla kilku tysięcy ludzi, przenieś i zamontuj sprzęty, posprzątaj. Mało się mówi, dużo pracuje. Wszędzie z góry albo pod górę. Pozdzierane ręce i kolana, brudne ciuchy, wszystko mokre. Mało słów, tylko oczy i skinienia głów. Ma być gotowe, bo jutro zacznie się Gorolski Święto. Wszyscy tu pracują społecznie, dla siebie, dla nas, dla innych. Pracują razem.

I wiemy, że RAZEM to nie "ty i ja" albo "my i oni". Nie ma miejsca na "moje" i "twoje"; nie ma miejsca na nic oprócz "my", nic innego nie ma zwyczajnie sensu.

To jest lekcja integracji, za którą bardzo Wam dziękujemy, Leszku, Tadziu, Adamie, Stasiu, Helu, Aniu, Danusiu, i wszyscy pozostali. Dzięki Rysiu, z nikim tak pięknie nie wykopuje się kamieni gołymi rekami!

Jutro zacznie się Gorolski Święto.

Jutro EDI skończy rok.

Będziemy razem?

RAZEM?

czwartek, 24 lipca 2014

Szacunek

Wokół lato i chciałoby się, by było letnio, wakacyjnie, beztrosko. Tymczasem włączenie telewizora w tych dniach nie nastraja do świata dobrze, może wręcz powodować spore frustracje i wywoływać gorzkie refleksje. Na pierwszych miejscach ciągle Ukraina i Bliski Wschód i przypominanie, że ludzie ludziom...

Od prawie roku pracujemy nad tym, by spróbować zebrać i nazwać sposoby rozumienia innych ludzi pomimo wszelkich, czasami bardzo istotnych, różnic. I nauczyć się tych sposobów. To właśnie nasze lekcje integracji. Bo wierzymy i dobrze wiemy, że można współistnieć obok siebie bez wchodzenia w drogę, przeszkadzania czy skakania do oczu. Wystarczy tylko (aż?) wola uczynienia wysiłku, by na pierwszym miejscu znalazł się szacunek. I chyba to właśnie jest trudne, a ludziom, w większości, właściwe jest wybieranie rozwiązań łatwych.

Za 5 dni spotkamy się w Czechach i znów będziemy próbować uczyć siebie i innych integracji na poziomie najbardziej podstawowym z możliwych, w sytuacjach codziennych: w pracy, w szkole, na boisku, na ulicy, w sklepie... Uczyć szacunku do inności i rozumienia, że "inność" - w każdym wymiarze - to prawo, które ma każdy. I że dla "innych" to my jesteśmy inni.

Szanujmy się, by nie musieć oglądać okropnych newsów albo - broń Boże! - kiedykolwiek stać się ich bohaterami...


czwartek, 17 lipca 2014

Po burzy

Ostatnie dni to spore upały. Czasami trudno to wytrzymać. Ludzie szukają cienia, wody, popijają coś zimnego.

Zdarza się, że w taki upalny dzień przychodzi burza, ulewa zmywa kurz, a po wszystkim powietrze jest rześkie i świeże. I znów chce się żyć!

W taki właśnie dzień spadł samolot z prawie 300 osobami na pokładzie. Ludźmi, którzy lecieli do pracy, na wakacje, do rodzin. Czytali, rozmawiali, popijali coś zimnego. Być może byli podekscytowani tym, co ich wkrótce czeka, jak ta osiemdziesiątka dzieciaków uśmiechających się z fotografii. I w jednej chwili to wszystko zostało przerwane.

Dlaczego? Dlaczego ktoś nacisnął ten cholerny guzik?! Ze szkoły pamiętamy taki cytat: "ludzie ludziom zgotowali ten los". Od tamtej książki minęło chyba z 60 lat. Znamy wszelkie różnice i zachowujemy proporcje, ale... ludzie wciąż niczego się nie uczą. Sami wywołują burze, sami sobie to robią.

Sęk w tym, że po takiej burzy nie robi się świeżo. I wcale a wcale nie chce się żyć.

czwartek, 10 lipca 2014

Konsekwencje

Znacie to: "żyj tak, jakby każdy dzień miał być twoim ostatnim"? Pewnie znacie. To James Thumber.

Bywa, że w odruchu złości, zawiści, zazdrości (lub czegokolwiek innego na "z" lub nie "z") robimy albo mówimy rzeczy, które nie powinny się zdarzyć ani zostać wypowiedziane, których natychmiast lub po czasie żałujemy. Czasem żałujemy już zawsze. Tym, co zadziwia najbardziej, jest to, że nader często robimy to wobec ludzi, których kochamy lub na których nam zależy. Wydaje się, że wtedy tym bardziej te dni pozostaną bezpowrotnie utracone, o ile w ogóle czegoś, co utracone, zwłaszcza bezpowrotnie, może nie być "bardziej". Chodzi chyba o to, że o ile wobec osób, których nie znamy lub z którymi nic nas nie łączy, takie zachowanie wiąże się z gorzką refleksją poniewczasie, to wobec tych bliskich - często jeszcze z bólem, czasem rozpaczą. Bezpowrotnie utracone dni naszego życia...

Zastanawialiście się kiedyś, czego musielibyście użyć, by policzyć takie dni? Wystarczy wam palców? A może potrzebujecie liczydła? Albo Excela?

Czy dzisiejszy dzień jest jednym z nich? Na pewno nie? Mógłby być tym ostatnim? Czy nie zrobiliście czegoś w odruchu na "z" wobec kogokolwiek tylko dlatego, że jest inny, inaczej myśli, inaczej czuje, inaczej mówi? Albo dlatego, żeby "mu pokazać"? Albo z czystej złośliwości? A może nie zrozumieliście go dobrze, może za bardzo jesteście skupieni na sobie albo za mało lub nieuważnie słuchacie, także tego, co niewypowiedziane? Zastanówcie się, czy - zamiast żałować jutro - nie lepiej jeszcze dziś, nim słońce nie zaszło, spojrzeć w oczy i porozmawiać. Uczynić wysiłek i wypowiedzieć to najtrudniejsze ze słów, po którym wszystko się zmienia. Przeprosić. Bo to niemiłe uczucie nie zostanie tylko w was. Zostanie także w nich i może dużo popsuć. Konsekwencje - to jest to słowo - mogą pozostać na dzień lub dwa, mogą na bardzo długo, ale... mogą też na zawsze.

czwartek, 3 lipca 2014

Lekcje integracji 5

Tydzień temu wróciliśmy ze spotkania partnerów projektu na Łotwie. Spotkania, które okazało się "inne" (taka mniejszość wśród większości spotkań, jak my w krajach zamieszkania). Inne wydają się również lekcje, jakie z tego spotkania wynieśliśmy...

"Z mobilności wyniosłem bardzo ciekawe informacje na temat sytuacji i funkcjonowania polskiego szkolnictwa mniejszościowego na Łotwie oraz mniejszości narodowych, w tym autochtonicznej polskiej, w ogóle. Dla zrozumienia obecnej ich sytuacji niezwykle istotne było zapoznanie się z kontekstem historycznym, w czym niezwykle pomocni okazali się nasi serdeczni gospodarze z Towarzystwa „Rodacy” z Jekabpils, czy to już dzięki erudytowanym przewodnikom, czy też w trakcie osobistych rozmów. Okazało się również, iż problemy z jakimi zmagają się nasi rodacy na Łotwie, nie są obce przedstawicielom polskiej mniejszości autochtonicznej z Miejscowego Koła Polskiego Związku Kulturalno – Oświatowego w Jabłonkowie na Zaolziu w Republice Czeskiej. Ponadto, dyskusje prowadzone w trakcie konferencji zarysowały różnice poglądów dotyczących kwestii integracji mniejszości etnicznych, pomiędzy partnerami z organizacji zrzeszającymi polskie mniejszości autochtoniczne z Europy Środkowo - Wschodniej a polonusami z Europy Zachodniej.
Wszyscy członkowie naszej ekipy są czynnie zaangażowani w organizację Międzynarodowych Spotkań Folklorystycznych „Gorolski Święto” w Jabłonkowie, imprezy której celem jest ochrona i zachowanie dziedzictwa kulturowego Śląska Cieszyńskiego na Zaolziu, w tym promocja regionalnej wytwórczości. Nic zatem dziwnego, iż szczególnym zainteresowaniem z naszej strony cieszył się pokaz wyrobu sera tradycyjną metodą zaprezentowany przez przedstawicieli mniejszości ukraińskiej, zwiedzanie zagrody skansenowskiej w Andrupene połączone z degustacją tradycyjnych potraw łatgalskich oraz udział w łotewskim obrzędzie dorocznym wywodzącym się z czasów pogańskich, mianowicie wigilią św. Jana, nazywaną tutaj Ligo w romantycznej scenerii rzeki Dźwiny, w reżyserii gospodarzy spotkania i miejscowej kapeli ludowej. Bez wątpienia, starannie przygotowane działania w ramach programu mobilności na Łotwę wzbogaciły naszą wiedzę o tym mało znanym kraju i ludziach go zamieszkujących. Dały asumpt do wielu przemyśleń osobistych a zarazem były przedmiotem ożywionych dyskusji, w których zastaną rzeczywistość konfrontowaliśmy z własnymi doświadczeniami wyniesionymi m. in. z pracy społecznej na rzecz naszej organizacji."

Leszek, Czechy


"Prawdziwa lekcja integracji - kraj wielokulturowy, bogaty w zabytki. Zwiedzanie Rygi dało mi możliwość obserwacji historii tego miasta, jej przebiegu na przestrzeni wieków.
Najbardziej wartościowe było dla mnie spotkanie (konferencja) z Towarzystwem "Rodacy", otwarta dyskusja na temat obywateli i nie-obywateli tego kraju, problemów, z jakimi borykają się mieszkańcy Łotwy.
Była to też lekcja przypomnienia sobie języka rosyjskiego, którym nie posługiwałam się od ponad 40 lat. Wypracowane rezultaty to motywacja do nauki, coraz bardziej odczuwam potrzebę uczenia się języków obcych i prowadzenia szkoleń dla osób 50+."

Zosia, Holandia


"Łotwa – kolejna niezwykła wizyta EDI-ego. Z jednej strony trochę sentymentalna podróż na dawne kresy Rzeczypospolitej, a z drugiej - wizyta w kraju, którego historię państwowości liczy się w dziesięcioleciach. Państwo, które buduje swoją tożsamość mając w swych granicach liczną, prawie 40 procentową populację osób należących do mniejszości narodowych, z której znaczna część nie jest obywatelami Łotwy i posiada status bezpaństwowców. Sytuacja bezprecedensowa. To pierwsza lekcja.
Spotykając przedstawicieli mniejszości narodowych wydaje się jednak, że potrafią się w tej sytuacji odnaleźć. Pielęgnując własny język i kulturę, jedni mozolnie uczą się języka łotewskiego i uzyskują obywatelstwo, inni nie uzyskują, a jeszcze inni, jak słyszeliśmy, postanowili nie występować o obywatelstwo kraju dla którego pracowali i pracują, skoro ten kraj nie chce go przyznać z urzędu. Z jednej strony łotewskie rozwiązania mogą się wydawać krzywdzące dla przedstawicieli mniejszości, z drugiej strony trudno mówić o integracji bez znajomości języka obowiązującego w kraju zamieszkania. Każdy jednak ma prawo do wyboru. To druga lekcja.
Nasuwa się jeszcze refleksja – szereg traktatów i konwencji międzynarodowych gwarantuje mniejszościom narodowym prawa do własnej kultury, języka, religii. Wydawać by się to mogło oczywiste, bo w systemach demokratycznych, gdzie z założenia decyduje większość, miałyby one znacznie mniejsze szanse na przetrwanie. Sprawa wydaje się w miarę prosta, gdy odsetek mniejszości mierzy się liczbą jednocyfrową i specjalne uprawnienia nie powodują groźby atomizacji społeczeństwa. Ale jeśli mniejszości ogółem są niewiele mniejsze od większości? Gdzie w takiej sytuacji przebiega granica, która pozwala na zachowanie integralności danego państwa? Ta lekcja jest jeszcze do odrobienia.
I jeszcze kolejna lekcja od Polaków z Łotwy. Niektórzy pochodzą z terenów, z których Rzeczpospolita odeszła 400 lat temu, a oni, mimo burzliwych dziejów i często niesprzyjających warunków, pozostali Polakami. To, jak troszczymy się o ojczysty język i kulturę i jak z tym ojczystym wianem potrafimy się odnajdywać w innych kulturach, społeczeństwach, państwach w największym stopniu zależy od nas samych."

Jagoda, Polska


"Lekcji integracji przywieźliśmy z Łotwy całe mnóstwo. Nie zabrakło lekcji łatwych, przyjemnych, jak również tych trudniejszych, zakończonych dużym znakiem zapytania.
Czy można było lepiej poznać zawiłą historię regionu (kraju) i jego przenikających się kultur, niż spacerując przez długie godziny po Rydze, jeżdżąc po "polskiej" Łatgalii (Inflantach Polskich), biesiadując przy gościnnym stole i muzyce ludowej z naszymi partnerami i przyjaciółmi z Łotwy, robiąc wspólnie lokalny ser, czy w końcu spędzając jedyną w swoim rodzaju Noc Świętojańską, nazywaną na Łotwie Ligo, nad samym brzegiem rzeki Dźwiny? Z drugiej strony, czy uda się 1,8 milionowej Łotwie, będącej od 2004 członkiem UE, dać jednoznaczną odpowiedź i znaleźć rozwiązanie dla nurtujących ją niełatwych kwestii takich jak: zatrważający ubytek populacji (o 13% od 2000 roku) na skutek masowej emigracji zarobkowej oraz ujemnego przyrostu naturalnego, brak inwestycji i rąk do pracy na roli, kryzys gospodarczy, czy wreszcie regulacja praw dużej grupy "bezpaństwowców" i „nie-obywateli”?
Mobilność na Łotwę uświadomiła mi jak olbrzymie różnice istnieją w stymulowaniu procesów integracyjnych mniejszości/emigrantów w różnych krajach unijnych. Po odzyskaniu niepodległości przez Łotwę, kilkaset tysięcy osób (głównie rosyjskiego pochodzenia przesiedlanych za czasów ZSRR do byłej Republiki Łotewskiej z innych republik Związku Radzieckiego) nie uzyskało z kilku przyczyn ani obywatelstwa rosyjskiego, ani łotewskiego. Jedną z nich była i wciąż jest niewystarczająca znajomość języka łotewskiego. Obecnie Łotwa, pragnąc ograniczyć wpływ Rosji na politykę wewnętrzną i zewnętrzną, nadal prowadzi restrykcyjną politykę przyznawania obywatelstwa. Niewykluczone jednak, że wskutek wyżej wspomnianych negatywnych trendów demograficznych, łotewskie władze będą zmuszone do naturalizacji większej liczby osób znających tylko język rosyjski.
Zatem rola znajomości języków w jakiejkolwiek integracji jest przeogromna. My sami w czasie ostatniego spotkania niejednokrotnie wybieraliśmy rosyjski jako język naszej komunikacji. Rosyjski, a nie najczęściej używany do tej pory angielski, wydał się nam bardziej naturalny w tym regionie. Na szczęście większość z nas pamiętała go jeszcze ze szkoły i gdyby nie jego chociażby podstawowa znajomość, czulibyśmy się jak ryby wyjęte z wody. Przypuszczam, że po mobilności na Łotwie śmiało zgodzimy się z cytatem Czechowa: "Ile języków znasz, tyle razy jesteś człowiekiem"."

Joanna, Grecja


"Ciekawy i urozmaicony program spotkania na Łotwie pozwolił nam zapoznać się z historią,kulturą i narodowymi tradycjami. Udział w dorocznym święcie LIGO (Noc świętojańska), plecenie
wianków, śpiewy przy ognisku tuż nad piękną rzeką Dźwiną był dla mnie prawdziwym przeżyciem. Spotkania z przedstawicielami związków mniejszości narodowych, warsztaty, wymiana doświadczeń
i dyskusje na temat metod edukacji w zakresie integracji mniejszości etnicznych ze społeczeństwem na przykładzie Polaków mieszkających w Jekabpils uzmysłowił mi zakres tych problemów i rolę kultury, jak również dalszego kształcenia się.
Jestem szczęśliwa mogąc uczestniczyć w tym projekcie; jest to wspaniała możliwość wymiany doświadczeń, przeżyć i ciągłego uczenia się. Uczymy się akceptować odmienne kultury, uczymy się tolerancji i zdobywamy wiedzę, która pozwala nam zmieniać stereotypy i niwelować bariery."

Marta, Niemcy